W Wiedniu, w nowej dzielnicy Seestadt, pasażerów zaczęły wozić dwa autonomiczne autobusy. Poruszające się z niewielką prędkością pojazdy mają stanowić jedno z rozwiązań dla problemu „ostatniej mili”. Na razie elektryczne małe autobusy są dużą atrakcją – roczna próbna eksploatacja ma na celu z jednej strony dopracować same pojazdy w rzeczywistych warunkach ruchowych, a po drugie umożliwić mieszkańcom i uczestnikom ruchu oswojenie się z taką formą transportu.
Po
okresie testów od wczoraj (6 czerwca) w wiedeńskiej dzielnicy Aspern Seestadt kursują z pasażerami dwa niewielki eautonomiczne autobusy elektryczne. – To teren, gdzie Wiedeń intensywnie się rozwija.
Seestadt to jeden z największych tego typu projektów urbanistycznych w Europie. Próbujemy tutaj rozwijać miasto przyszłości – smart city – mówi Michael Ludwig, burmistrz Wiednia. Dzielnica jest obecnie zamieszkiwana przez 7 tys. mieszkańców, ale docelowo ma być rozbudowana do 25 tys. mieszkańców. Wiedeń testuje tutaj wiele innowacji, czego wyrazem są teraz chociażby autonomiczne pojazdy. – Próbne jazdy autobusów z pasażerami potrwają rok – do czerwca 2020 r. Są duże szanse, że pojazdy zostaną w Seestadt – mówi burmistrz.
Małe elektryczne autobusy francuskiej firmy Navya, wsparte systemami Siemensa, kursują po zaprogramowanej 2,2-kilometrowej trasie w rejonie stacji metra Seestadt, obsługując 10 przystanków. Autobusy zatrzymują się na wszystkich przystankach, bez otwierania drzwi – te aktywowane są przez pasażerów. Pasażerowie mogą korzystać z nich na razie w godz. 8-13, a odjazdy spod stacji metra odbywają się co 5-6 minut. Czas przejazdu pełnego „kółka” wynosi 25 min. Pojazdy o długości 4,75 m, szerokości 2,11 m i wysokości 2,65 m mogą zabrać maksymalnie 10 podróżnych – ze względów bezpieczeństwa wyłącznie na miejscach siedzących. Ładowanie jednego pojazdu zajmuje 4-8 godzin, a zasięg wynosi 9 godzin jazdy.
Technicznie pojazdy mogą rozwijać prędkość do 45 km/h, ale w Austrii zostały dopuszczone do ruchu z prędkością 20 km/h. W praktyce jednak na razie nie jadą więcej niż 10-11 km/h. – Trasa została zaprogramowana z wykorzystaniem GPS-a. Położenie pojazdu określane jest z dokładnością do 3 cm – mówi pan Tesar, operator autobusu, który nadzoruje jazdę. – W razie czego, za pomocą „joysticka” mogę zahamować bądź ominąć przeszkodę. Technicznie pojazd jest przystosowany, by omijać przeszkody, ale są zaprogramowane, by się zatrzymywać – opisuje Tesar. Na razie też operator musi potwierdzać gotowość do przejazdu przez niektóre skrzyżowania, ale w przyszłości mają się tutaj pojawić dodatkowe systemy, które umożliwią swobodny przejazd.
Pojazdy są wyposażone w osiem czujników laserowych, które wykrywają przeszkody – np. rowerzystów, zbyt blisko zaparkowane samochody. – Pojazd widzi przeszkody z odległości 30 m. Im bliżej niej, tym wolniej jedzie. Autobus zatrzyma się w odległości maksymalnie 2 metrów od przeszkody – wskazuje pan Tesar. Niestety, hamowanie nie jest płynne, pojazd raptownie zatrzymuje się w miejscu – stąd też na razie przewozić może podróżnych wyłącznie na miejscach siedzących. W dodatku jest bardzo wrażliwy – jako przeszkody traktuje też poruszające się na drzewie liście przy większym wietrze. Relatywnie więc często dochodzi do zatrzymań. Z czasem jednak pojazd ma uczyć się różnicowania przeszkód. Pojazdu mają się też „uczyć” mieszkańcy oraz inni uczestnicy ruchu.
Elektryczne małe autobus mają rozwiązać problem „ostatniej mili”. – Autobusy autonomiczne to tendencja rozwoju transportu publicznego. Transport indywidualny został praktycznie wyparty, dzięki szeregu działań. Po pierwsze, dzięki biletowi rocznemu za 365 euro, po drugie stale rozbudowujemy sieć. Pojawiają się nowe odcinki linii tramwajowych czy metra – wskazuje burmistrz Michael Ludwig. Docelowo niewykluczone, że autonomiczne pojazdy będą kursować na mniej sztywnych trasach, dowożąc mieszkańców bezpośrednio pod dom.
Kierowcy komunikacji miejskiej nie muszą też obawiać się o swoje miejsca pracy. Autobusy autonomiczne obsługują trasę w uzupełnieniu do istniejących linii autobusowych, których nikt nie zamierza kasować. Ponadto nawet po zakończeniu rocznego okresu testów planowane jest zachowanie operatorów w pojazdach.
fot. WU