W Owińskach pod Poznaniem powstała właśnie nowa kładka pieszo-rowerowa. Inwestycja o wartości ponad 27 mln złotych połączyła dwa brzegi Warty i z miejsca stała się obleganą atrakcją turystyczną. Problem w tym, że jak na razie z Poznania łatwiej dotrzeć do niej autem niż rowerem, co nie zmieni się jeszcze przez wiele miesięcy. Powoduje to, że przeprawa będzie głównie atrakcją turystyczną bez wielkiego znaczenia w ruchu rowerowym.
Już tylko godziny dzielą nas od oficjalnego otwarcia nowej pieszo-rowerowej kładki przez Wartę, która została zlokalizowana w podpoznańskich Owińskach. Inwestycja, realizowana dzięki współpracy gmin Poznań, Czerwonak oraz Suchy Las z powiatem poznańskim, rozpoczęła się jesienią 2021 roku. W jej efekcie powstała nowa przeprawa o długości 130 metrów, która poza walorem komunikacyjnym ma także pełnić funkcję atrakcji turystycznej z racji tarasów widokowych, będących integralną częścią całej konstrukcji. Najwyższy z nich zlokalizowano na wysokości 25 metrów.
Dojazd do rowerowej kładki za pomocą… auta
Mimo tego, że oficjalne otwarcie kładki ma nastąpić dopiero 28 lipca, to korzystanie z niej jest już możliwe od kilku dni. Jak na razie obiekt cieszy się dużym zainteresowaniem, zarówno rowerzystów jak i turystów, choć jak zauważyło stowarzyszenie Rowerowy Poznań, ze stolicy Wielkopolski do kładki pieszo-rowerowej na razie łatwiej jest dotrzeć… samochodem niż rowerem.
Poznański samorząd dopiero planuje bowiem dogodne połączenie miasta z nową kładką, o czym mówi nam Krzysztof Wawron, zastępca dyrektora Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta w Urzędzie Miasta Poznania.
– Trwają obecnie prace projektowe dla wykonania ścieżki pieszo-rowerowej od istniejącego odcinka Wartostrady w ciągu ul. Nadbrzeże (w rejonie Mostu Lecha) do kładki w Owińskach – mówi Wawron jednocześnie dodając, że planowane połączenie Poznania z kładką ma zostać wykonane tylko po zachodniej stronie Warty.
Poniżej prezentujemy jej orientacyjny przebieg, udostępniony nam przez magistrat.
Brak połączenia z Poznaniem
Zastępca dyrektora Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta pytany o to, dlaczego nie udało się zsynchronizować budowy kładki w Owińskach z przedłużeniem Wartostrady odpowiada, że nie było to możliwe ze względów finansowych.
– Inwestycja budowy kładki oraz inwestycja budowy trasy ścieżki pieszo-rowerowej na północ są inwestycjami, które są przygotowywane odrębnie i niezależnie od siebie przez Gminę Czerwonak oraz Miasto Poznań w różnych horyzontach czasowych. Są to kosztowne inwestycje, zatem ich realizacja rzeczowa wiąże się z pozyskaniem dofinansowania ze środków zewnętrznych. Z uwagi na fakt, że przez Miasto Poznań realizowany już był w okresie 2017-2022 projekt budowy Wartostrady na odcinkach miejskich, nie było szans na uzyskanie dofinansowania w ramach perspektywy unijnej 2014-2020 na projekt o tym samym zakresie inwestycyjnym.
Dodatkowo ważnym aspektem jest fakt, że realizacja projektu budowy kładki w Owińskach o wartości 27 mln zł jest jednym z przykładów współpracy metropolitalnej, m.in Gminy Czerwonak z Miastem Poznań, a całość dofinansowana jest przez Unię Europejską w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014–2020. Wartość inwestycji wynosi 27 104 000,00 zł, w tym wartość dofinansowania 4 299 536,51 zł – tłumaczy Wawron.
Przedstawiciel miasta informuje też, że Poznań będzie chciał uzyskać środki na realizację połączenia Mostu Lecha z przeprawą w Owińskach w ramach programu Fundusze Europejskie dla Wielkopolski 2021-2027.
Przeprawa niedostępna dla wszystkich
Oczywiście obecnie można już dojechać do opisywanej kładki przy użyciu jednośladu, lecz jak wskazuje Karol Raniszewski, wiceprezes Rowerowego Poznania, trasa biegnie leśnymi i piaszczystymi duktami, niedostępnymi dla wszystkich użytkowników.
– Założeniem inwestycji było połączenie Poznania i gminy Czerwonak w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Żeby więc spełnić ten cel i zapewnić efektywność ekonomiczną projektu po stronie Poznania musi zostać zbudowana trasa w standardzie zapewniającym możliwość przejazdu każdemu rowerzyście, o każdej porze roku i przy każdej pogodzie, innymi słowy wygodna droga dla rowerów o nawierzchni bitumicznej. W tym momencie, w praktyce, z Poznania nie ma dojazdu rowerem do kładki - szlak wiedzie leśnymi, piaszczystymi duktami, przejezdnymi rowerem górskim co najwyżej przez kilka miesięcy w roku – zauważa Raniszewski.
Przedstawiciel Rowerowego Poznania przyznaje również, że bez budowy dogodnego połączenia z Poznaniem kładka będzie tylko ciekawą atrakcją turystyczną, przy okazji pełniąc też rolę przeprawy pieszo-rowerowej.
Brak spójnego planu na poziomie regionu
Karol Raniszewski zwraca też uwagę na to, że budowa kładki w Owińskach (wartej notabene ponad 27 mln złotych, lecz zlokalizowanej poza głównymi trasami rowerowymi) jest efektem braku kompleksowej wizji rozwoju tras rowerowych w Wielkopolsce.
– Istnieje tylko sieć szlaków, która nie ma wiele wspólnego z infrastrukturą rowerową - to tylko kreski na mapie prowadzące po leśnych ścieżkach. Przez to obiekty takie jak kładka w Owińskach powstają w przypadkowych miejscach, jako realizacja ambicji poszczególnych gmin, a niekoniecznie w miejscach, które mają uzasadnienie z punktu widzenia długodystansowych tras, na podstawie których regiony budują atrakcyjność dla turystyki rowerowej. W efekcie, jeśli koncepcja tras turystycznych w Wielkopolsce kiedykolwiek powstanie, naturalną tendencją będzie chęć wpięcia takich obiektów do tego planu, co niestety jest działaniem przeciwskutecznym. To koncepcja powinna określać bowiem optymalną lokalizację takich obiektów jak przeprawy przez rzekę, a nie na odwrót, gdy przebieg tras jest kształtowany wypadkową istniejących obiektów – mówi aktywista.
Przedstawiciel Rowerowego Poznania wskazuje, że stworzenie wizji rozwoju sieci rowerowej dla całego regionu leży po stronie władz województwa, które jak na razie nie wydają się jednak być zainteresowane realizacją takiej koncepcji – To jest zadanie dla Marszałka i Zarządu Województwa Wielkopolskiego, ale jak do tej pory nie ma takiej inicjatywy, nad czym mocno ubolewamy – kończy Karol Raniszewski.