Przedłużają się utrudnienia na stacji Wilanowska, gdzie prywatny inwestor przebudowuje najbardziej oblegane wyjście w kierunku pętli autobusowej. Prace miały zakończyć się w grudniu, ale przesiadający się pasażerowie nadal muszą nadkładać drogi. – Trwają czynności proceduralno-prawne. Mamy nadzieję, że wkrótce się zakończą i wejście zostanie otwarte – mówi Wiktor Paul z biura prasowego ZTM. Organizator nie widzi potrzeby wyciągania konsekwencji wobec inwestora w związku z przedłużającymi się niedogodnościami.
Stołeczni urzędnicy
zgodzili się w zeszłym roku na to, by prywatny inwestor, który stawia biurowiec przy stacji Wilanowska, zamknął i przebudował najbardziej oblegane wejście od strony pętli autobusowej. Prace bez większego uprzedzenia ruszyły w nocy z 29 na 30 czerwca. Informacja dla pasażerów pojawiła się
na kilka godzin przed zamknięciem,
W miejscu obecnie istniejącego wejścia z jednym ciągiem schodów ruchomych (do góry), prowadzącego w stronę pętli autobusowej, miały powstać dwie oddzielne klatki schodowe. Nie są one konstrukcyjnie powiązane w żaden sposób z nowym budynkiem – obydwa wejścia stanowią oddzielne, zadaszone obiekty. Wyjścia zmieniły też orientację – dotychczas klatka schodowa tego wejścia była skierowana prostopadle do osi korpusu stacji, po przebudowie podstawowa klatka schodowa zostanie przysunięta do korpusu stacji i skierowana na południowy-wschód, czyli równolegle do osi korpusu stacji.
Wartość dodana inwestycji jest, niestety, dyskusyjna. Pojawiło się co prawda dodatkowe wyjście w kierunku Puławskiej, a wyjście w stronę pętli tramwajowej zyskało dodatkowe schody ruchome (na dół), ale jest ono teraz ustawione pod kątem i nieco oddalone od wcześniejszej najkrótszej drogi dojścia na pętlę autobusową. Urzędnicy nie wymogli też na inwestorze dostosowania przebudowanego wyjścia do potrzeb niepełnosprawnych i osób z ograniczoną możliwością poruszania się, w efekcie nie powstała winda. ZTM zasłonił się
absurdalnymi argumentami – konstrukcja stacji, jak i wyposażenie techniczne zapewniają szczelność obiektów metra w przypadku ogłoszenia zagrożenia. Taka argumentacja dziwi, gdyż nieco dalej, przy innych wyjściach, normalnie funkcjonują windy na powierzchnię.
Prace związane z przebudową wyjścia miały potrwać do końca 2016 r. Tak się nie stało. – Czekamy na pozwolenie na użytkowanie, które może być na przełomie stycznia i lutego – mówił pod koniec stycznia Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM. Mamy już marzec, a podróżni nadal nie mogą korzystać z przebudowanego wyjścia.
Teraz nawet urzędnicy nie podają tak ochoczo terminu oddania wyjścia. –Technicznie wyjście w tym momencie jest już gotowe i inwestor nie musi nanosić poprawek budowlanych. Trwają czynności proceduralno-prawne. Mamy nadzieję, że wkrótce się zakończą i wejście zostanie otwarte – mówi Wiktor Paul z biura prasowego ZTM.
Inwestor może spać spokojnie – nie spotkają go żadne nieprzyjemności ze strony organizatora komunikacji z tytułu opóźnień. – ZTM nie wyciąga konsekwencji wobec inwestora, ponieważ nie ma po temu podstaw – twierdzi Paul. Pasażerom zaś radzi nadal korzystać z drugiego, oddalonego wyjścia. Innego wyboru nie mają i do tego, niestety, podróżni w Warszawie się przyzwyczaili – węzły przesiadkowe nie są mocną stroną stolicy. Długie drogi dojścia są zmorą wielu węzłów.
Ostatnio ZTM prezentował ciekawe
plany dostępności przestrzennej stacji metra. Pokazują one, jak sieć chodników, brak przejść dla pieszych i grodzone osiedla wpływają na drogi dojścia (i zarazem atrakcyjność przesiadek). Szkoda, że inny dział ZTM-u ma problem z zastosowaniem tej wiedzy w praktyce, godząc się na zamknięcie najważniejszego wejścia na stację i realizację inwestycji o wątpliwej i niepełnej wartości dodanej przez prywatnego inwestora, a także nie widząc problem w tym, że utrudnienia znacznie się przeciągają.