Wiesław Witek, dyrektor ZTM-u w Warszawie, w rozmowie z „Transportem Publicznym” opowiada dlaczego, choć jest fanem szyny, nie należy przyspieszać tramwajów za wszelką cenę. Dzieli się też informacjami na temat przyszłości wspólnego biletu. – Jesteśmy w stanie udowodnić, że proponowane przez nas kwoty są przyzwoite – mówi Witek.
Witold Urbanowicz, „Transport Publiczny”: Od początku roku pasażerowie mogą korzystać z Karty Warszawiaka, ale to przede wszystkim oferta dla I strefy. Dla pasażerów z II strefy niezwykle ważny jest Wspólny Bilet. Jaka jest przyszłość tej oferty? Jak zachęcić samorządy do większej partycypacji w kosztach?
Wiesław Witek, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego: Tutaj pomogłyby rozwiązania systemowe (ustawa aglomeracyjna), których ciągle nie ma. Dlatego też musimy podejmować działania doraźne. Wspólny Bilet nadal mamy, choć co prawda z oferty wypadły Ząbki i co za tym idzie – cała linia wołomińska. Moją „szansą” jest to, że na poprzednim stanowisku z gminami podwarszawskimi również współpracowałem. Tam, gdzie się coś pogorszyło, będę starał się to naprawiać. Będę rozmawiać z samorządami – wszędzie tam, gdzie jest szansa, żeby jeszcze bardziej zacieśnić współpracę. Oczywiście trzeba pamiętać, że burmistrzowie firmują pewne rzeczy, ale tak naprawdę wszystko muszą przeforsować jeszcze radni w poszczególnych gminach.
Odbyłem już pierwsze rozmowy z burmistrzem Ząbek. Wydaje mi się, że trzeba będzie ponownie uaktywnić także starostwo. Będziemy zajmować się tym tematem w najbliższych miesiącach. Ząbki będą miały już wtedy pełne doświadczenia w zakresie uruchomienia bezpłatnej komunikacji. Mamy „dziurę” w systemie i trzeba ją załatać. Nie ma jednak powodu, żeby różnicować zasady dofinansowania tylko dlatego, że Ząbki znajdują się blisko Warszawy.
Trzeba pamiętać, że wszystkie samorządy są teraz traktowane na równych zasadach. Na początku była uznaniowość, każdy z samorządów mógł ten bilet finansować na innych zasadach i wynegocjowanych przez siebie stawkach. Dopiero później zostało to ujednolicone, co jest sprawiedliwym rozwiązaniem – samorządy płacą 40 proc. kosztów Wspólnego Biletu na swoim terenie. Resztę dokładamy my. Robimy to z wiadomych powodów: nie chcemy, żeby kolejne samochody z miejscowości podwarszawskich pojawiały się na ulicach stolicy.
[O nowych propozycjach ZTM-u dla mieszkańców II strefy –
tutaj]
Samorządy skarżą się, że dopłaty są zbyt duże.To nie jest tak, że ceny bierzemy z księżyca. My też jesteśmy płatnikami. Warunki dyktują Koleje Mazowieckie, które żądają określonych stawek za swoje usługi – a koszty rosną, więc stawki muszą być waloryzowane. Zawsze jesteśmy w stanie udowodnić, że proponowane przez nas kwoty są przyzwoite i rzetelnie wyliczone. I nie jest tak, że my na tym zarabiamy – w końcu dokładamy pozostałe 60 proc. Stosunek przychodów do kosztów w budżecie komunikacji jest znany – będziemy oczywiście starać się racjonalizować koszty i walczyć o coraz większe wpływy, ale osiągnięcie proporcji 50/50 jest niepożądane, bo musiałoby się wiązać z kolejną podwyżką cen biletów.
Dla samorządów Wspólny Bilet to jest też społeczna oferta, kierowana w stronę ich mieszkańców. Gminy muszą pokazać, że ta sfera życia mieszkańców ich interesuje.
Kończą się albo w niedługim czasie będą kończyły się umowy z prywatnymi przewoźnikami autobusowymi. Ajenci oferowali niższe stawki za wozokilometr niż Miejskie Zakłady Autobusowe. Dlaczego uwaga ZTM kierowana jest w stronę droższego przewoźnika? Czy to jest kierunek, który będzie podtrzymany?MZA ma określony potencjał, ale on i tak nie gwarantuje nam na dzisiaj 100 proc. wykonanej pracy przewozowej, której potrzebujemy w Warszawie. Wygląda na to, że przewoźnik zewnętrzny w sferze naszej działalności będzie cały czas brany pod uwagę. To jest dla miasta bardzo wygodne. Trzeba także pamiętać, że konkurencja wymusiła na MZA podniesienie jakości usług. Teraz ich autobusy są często w lepszym stanie niż prywatnych przewoźników. Od przewoźników oczekujemy właśnie dobrego i solidnego respektowania umów – m.in. dlatego autobusy, także prywatne, będziemy kontrolować poprzez system GPS.
Jaka powinna być rola autobusów w mieście? Czy będą wycofywane z centrum na rzecz komunikacji szynowej?Jestem absolutnym fanem „szyny”. Oprócz metra, gdy jeżdżę po mieście to wybieram tramwaj. Bardzo podobał mi się system, który przed laty zobaczyłem w Zurychu. Solidny tramwaj i praktycznie przy każdym przystanku mała pętla i autobus. Idealnym rozwiązaniem jest tramwaj, będący „szkieletem” układu i autobus, który uzupełnia układ dowożąc do niego. Chętnie bym taki model wprowadził i u nas, choć oczywiście trzeba pamiętać o naszych lokalnych uwarunkowaniach. Niemniej jednak 90 proc. wydzielonej trakcji tramwajowej to jest bardzo dobry wynik. Nie mamy się czego wstydzić.
Oczywiście w zamierzeniach inwestycyjnych dalej stawiamy na komunikację szynową. W tym roku będziemy budować tramwaj na Tarchomin i linię wzdłuż Powstańców Śląskich. Na pewno będziemy myśleć też o tramwaju do Wilanowa. Miasteczko Wilanów jest teraz komunikacyjnie upośledzone. Receptą na to jest oczywiście „szyna”. Mamy już powołany zespół do przygotowania tego przedsięwzięcia. Oczywiście inwestycje pociągają za sobą zwiększenie pracy przewozowej, co być może będzie wymagało od nas racjonalizacji w innych dzielnicach Warszawy.
Jaka jest szansa na priorytety dla tramwajów?Przy każdej inwestycji o tym myślimy. Dobrym przykładem jest tu ul. Marymoncka, na której prace miałem okazję „koordynować” z ramienia Biura Koordynacji Inwestycji i Remontów w Pasie Drogowym. Jestem jak najbardziej za priorytetami, ale na przykładzie ciągu Alej Jerozolimskich i al. Jana Pawła II czy Marszałkowskiej widać, że nie jest to wszystko takie proste jakby się mogło wydawać. To są ciągi, które powinny być jednakowo uprzywilejowane. Ciężko sobie wyobrazić sytuację uprzywilejowania ciągu ul. Marszałkowskiej kosztem tramwajów w Al. Jerozolimskich lub żeby tramwaje w Alejach były uprzywilejowane kosztem tych na Jana Pawła II.
Nie oczekuję systemu tramwajowego o parametrach szybkiego tramwaju, bo nie ma takiej potrzeby. Jest natomiast potrzeba, żeby tory były dobrej jakości, bo to wpływa na komfort podróżowania. Przyrost ilości modernizowanych torowisk powinien być jak największy i będę wspierać Tramwaje Warszawskie w realizacji tego procesu. W tym roku rozpocznie się modernizacja torów na ciągu Jana Pawła II. Gdzie się tylko da, będziemy zwracać również uwagę na kwestię priorytetów.
Pozostałe części wywiadu z Wiesławem Witkiem, dyrektorem ZTM Warszawa:
Jeszcze nigdy nie spóźniłem się przez metroJestem bezwzględnie zdeterminowany, by uprzywilejować warszawską komunikację