W zeszłym tygodniu grupa kierowców MZA zorganizowała przez Urzędem Miasta konferencję – jak się później okazało, zabarwioną politycznie – podczas której narzekano na warunki pracy u miejskiego przewoźnika.
Jak pisaliśmy, w zeszły piątek grupa kierowców
zorganizowała dość niespodziewaną i nietypową konferencję. – Dzieje się źle. Zaraz może się okazać, że te autobusy przestaną jeździć, bo brakuje kierowców – mówił Grzegorz Kulanty z MZA, który zapraszał dziennikarzy na spotkanie. Podczas wystąpienia podnoszono szereg kwestii: zasady premiowania i zaszeregowania, nadmierny i zbyt dotkliwy system kar, nierealne rozkłady jazdy, stan przenośnych toalet, odebranie wody butelkowanej, niewystarczający czas na przygotowanie wozu do wyjazdu z zajezdni oraz niewielkie podwyżki (niecałe 2 zł za godzinę).
Kierowcy, którzy wystąpili z pominięciem działających w spółce związków, byli profesjonalnie przygotowani, zapewniając sobie m.in. nagłośnienie. Biorąc pod uwagę ton wypowiedzi, liczne ataki i przytyki w kierunku Rafała Trzaskowskiego, trudno jednak nie dostrzec możliwych motywacji politycznych – tym bardziej, że po konferencji komunikat prasowy, z dokładnymi wypowiedziami, a także zdjęciami, rozesłało… warszawskie biuro Prawa i Sprawiedliwości, które jest w opozycji do władz Warszawy.
Do wystąpienia odniósł się już Urząd Miasta. – Zarówno władze Warszawy, jak też MZA, są w stałym kontakcie z organizacjami związkowymi działającymi przy tej jednostce. Zdajemy sobie sprawę z rosnących potrzeb płacowych – mających związek z ogromną inflacją, wysokimi kosztami życia. Właśnie dlatego w styczniu 2023 r. podpisaliśmy porozumienie ze wszystkimi organizacjami związkowymi MZA. Porozumienie przewiduje podwyżki w wysokości łącznie 1200 zł brutto na pracownika, to największe podwyżki w historii MZA. Pozostajemy też otwarci na dalszy dialog – deklaruje Jakub Leduchowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
Otwartość na rozmowy deklaruje Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. – Spotykałem się ze związkowcami i poważnie traktuję postulaty. Porozmawiam z zarządem MZA o tych kwestiach – mówi prezydent. Zaznacza jednak, że na razie nie może być mowy o dalszym zwiększaniu wynagrodzeń. – Były podwyżki, mamy trudną sytuację finansową, nie my odpowiadamy jednak za inflację i wzrost cen. Nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich żądań płacowych – stwierdza Trzaskowski.