– Wrocław chce być pionierem technologii smart. Testujemy inteligentne rozwiązania, których dziś nie ma jeszcze żadne miasto na świecie – mówi wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj w rozmowie z serwisem Transport–Publiczny.pl.
Bartosz Józefiak: Co to znaczy, że Wrocław będzie miastem smart?Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia: Najprościej mówiąc chodzi o to, by miasto wyszło naprzeciw potrzeb mieszkańców - z pomocą nowoczesnej technologii. Jest kilka filarów smart city, jednym z najważniejszych jest komunikacja. Coraz więcej ludzi sprowadza się do dużych miast, mieszka tu i pracuje, więc musi się przemieszczać. Inaczej niż na zachodzie, u nas jeszcze wciąż samochód jest dobrem luksusowym. Więcej mieszkańców to więcej samochodów na ulicach, których przecież nie możemy bez końca poszerzać. I tu właśnie z pomocą przychodzi smart mobility – czyli wykorzystanie technologii do rozwiązania problemów komunikacji. Przykładem będzie nasz ITS (Inteligentny System Transportu – system sterowania ruchem, który reguluje m.in. prace sygnalizacji w centrum - red). Do świadomości mieszkańców przebiło się, że ITS zawsze daje pierwszeństwo przejazdu tramwajom, ale to nie jego jedyna funkcja. System usprawnia też ruch samochodowy, regulując długość cyklów świetlnych w zależności od natężenia ruchu. Oczywiście najlepsze efekty widoczne są po za godzinami szczytu, kiedy natężenie ruchu z różnych kierunków jest zmienne. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie poruszanie się po Wrocławiu bez ITS.
Sam ITS nie rozwiązał jednak problemu korków. Bez sprawnej komunikacji miejskiej się to nie uda.Dlatego następne elementy smart city zachęcą kierowców do korzystania nie tylko z auta. Chcemy, by kierowcy za pomocą aplikacji mogli wybierać, który środek transportu będzie dla nich najszybszy i jak najlepiej dostaną się do celu.
Dziś już są takie aplikacje, choćby jakdojade.plTylko że my mówimy o czymś na dużo większą skalę, co będzie sumowało wszystkie elementy systemu, w tym rower miejski, pociągi, parkingi itp. Aplikacja pokaże mi, że najlepiej zrobię, jeśli autem dojadę na parking w miejscu A, gdzie jest siedem wolnych miejsc parkingowych, tam przesiądę się na tramwaj, z tramwaju dojdę kilka metrów do najbliższej stacji roweru miejskiego, gdzie wypożyczę jeden z trzech dostępnych w tej chwili rowerów albo też przesiądę się na pociąg, który odjeżdża za trzy minuty itp. A to nie koniec, bo aplikacja będzie na bieżąco reagować na zmiany w otoczeniu. Jeśli spadnie deszcz, taki planner podróży „zmieni zdanie” i zamiast roweru zaproponuje autobus, jeśli tramwaj będzie się spóźniał, uwzględni pociąg itp. Wszystkie dane z roweru miejskiego, kamer ITS, informacji z MPK czy PKP będą gromadzone w jednym miejscu na miejskich serwerach.
Urząd miejski stworzy taką aplikację, która zaplanuje nam całą podróż?To nie nasza rola. Aplikację powinien stworzyć rynek, dlatego np. organizujemy konkurs na najbardziej funkcjonalne dla miasta Startupy. Urząd miejski zajmie się zbieraniem wszystkich danych z otoczenia, zgromadzi je na serwerach i darmo udostępni przedsiębiorcom. To oni z pomocą zebranych informacji stworzą planner.
A jak policzyć wolne miejsca parkingowe?Rozwiązaniem są odpowiednie kamery. W tym wypadku współpracujemy z firmami testującymi takie urządzenia. Co najmniej dwie firmy chcą sprawdzać na miejskich parkingach, jak ich kamery działają w mieście. Oni zyskają, bo udoskonalą technologię, którą my potem będziemy mogli odkupić i wykorzystać do naszych systemów. Już dziś kamery są w stanie „rozpoznać” model pojazdu, jego wielkość, odczytać numer rejestracyjny, więc policzenie wolnych miejsc postojowych to kwestia czasu.
To też usprawni ruch w mieście, bo kierowca zamiast błądzić po centrum w poszukiwaniu wolnego miejsca od razu zobaczy na telefonie, gdzie się kierować.
Czy system może pomoże nam też zapłacić za parking, bilet MPK i rower miejski?Takie rozwiązania również są testowane. Wyobraźmy sobie np. jedno konto pre – paid, na które wpłacamy dowolną kwotę. Znowu z pomocą przychodzi smart fon i odpowiednia aplikacja ułatwiająca płatność za usługę z której korzystamy. Nie będziemy musieli pamiętać np. o dokupywaniu biletu parkingowego.
Za ile lat te wizje rodem z filmów science – fiction będą realne?Jestem optymistą i nie uważam, że to potrwa długo. Myślę, że w 2016 r. planner podróży wejdzie przynajmniej w fazę testów. Rozwiązania związane z płatnością zajmą więcej czasu, bo tu w grę wchodzą też trudne kwestie prawne. Ale to też w końcu się stanie.
Oczywiście będą też rozwiązania dla osób bez smartfonów. Informacje o wolnych miejscach postojowych przeczytamy na tablicach zamontowanych przy ulicach. Podobne już dziś pokazują we Wrocławiu dostępne miejsca na parkingach kubaturowych. Przy przystankach chcemy z kolei ustawić wyświetlacze, na których pasażerowie przeczytają wiadomości o natężeniu ruchu w mieście, opóźnieniach tramwajów, imprezach kulturalnych itp. Będziemy je w przyszłym roku testować na dwóch węzłach przesiadkowych.
Wszystko to brzmi pięknie, ale ile to wszystko będzie kosztować? Czy Wrocław stać na to?To nie muszą być drogie rozwiązania, jeśli będziemy współpracować z przedsiębiorcami. Na zasadzie – my wam coś, wy nam coś. Miasto udostępnia dane, ktoś inny daje tworzy aplikację, wyświetlacze na przystankach finansują się z pokazywanych reklam, banki i systemy płatnicze zarabiają dzięki pieniądzom na subkontach itp. Myślimy o kilku sposobach finansowania tych rozwiązań.
Chce Pan, by Wrocław za kilka lat przypominał Barcelonę lub Sztokholm, uznawane za modelowe przykłady smart cities?Chodzi nam o to, by nasz system był uszyty na miarę. Oczywiście korzystamy z innych wzorców, na przykład w Sztokholmie jest już system liczenia aut na parkingach. Jednak większość rozwiązań, o których rozmawiamy, nie jest jeszcze nigdzie stosowana. Nie widzę powodów, dla których Wrocław nie miałby być światowym pionierem tych technologii.