Stowarzyszenie Akcja Miasto postanowiło sprawdzić jak sprawdza się wytyczone w lutym przejście dla pieszych w poziomie jezdni, które powstało w miejscu, wciąż funkcjonującego, najbardziej znanego przejścia podziemnego we Wrocławiu. Okazuje się, że dwa razy więcej pieszych woli iść górą, mimo konieczności oczekiwania na zielone światło.
Aktywiści
postanowili policzyć pieszych korzystających z obu przejść w czasie siedmiu 30-minutowych sesji, zarówno w dzień powszedni jak i w weekend, o różnych porach dnia. W sumie nogami „zagłosowało” ponad 5 tys. wrocławian. 66,9 proc. wybrało drogę „górą”.
– Pieszy też może się śpieszyć, a przecież to zupełnie naturalna potrzeba. Chcemy chodzić wygodnie, bez dróg naokoło, nad czy pod jezdnią, bo to po prostu wydłuża drogę i stanowi dodatkową barierę – wyjaśnia organizatorka akcji Sandra Domańska.
O
przebudowie przejścia i kontrowersjach z tym związanych już pisaliśmy. Pomysł Wrocławia na to miejsce polegał na przebudowaniu przystanku tramwajowego, zwężeniu i wykorzystaniu na cele komercyjne i kulturalne przejścia podziemnego (Wrocław jest w tym roku Europejską Stolicą Kultury). Pomysły budziły sprzeciw kierowców, którzy bali się utrudnień w ruchu z powodu kolejnej sygnalizacji świetlnej na krótkim odcinku ul. Kazimierza Wielkiego. Ale po oddaniu przebudowanego przejścia okazuje się, że dzięki synchronizacji świateł, specjalnych utrudnień z tego powodu nie ma.
Organizatorzy akcji podkreślają, że wyniki ich nie zaskakują, bo wybór przejścia w jednym poziomie wydaje się naturalny, a dla osób które ze schodzeniem pod ziemię mają problem (osoby starsze, z wózkami dziecięcymi, itp.) to oczywiste ułatwienie.
Podobny efekt miało swego czasu wytyczenie przejścia na jezdni na ulicy Emilii Plater obok Dworca Centralnego w Warszawie. To ważny kierunek, bo tędy warszawiacy chodzą z okolic Metra Centrum do dworca, a także umiejscowionego obok centrum handlowego Złote Tarasy. Można tam się dostać również przejściem podziemnym, mimo to przeważnie tłum ludzi nawet nie mieści się na wytyczonej na jezdni „zebrze”.
Eksperyment wrocławski jest o tyle ciekawy, że piesi wybierają „zebrę” nawet mimo konieczności czekania na zielone światło. Idąc pod ziemią zatrzymywać się nie muszą. W dodatku w Warszawie wybór przejścia podziemnego oznacza jednak kluczenie w labiryncie (kto nie zna tego miejsca może się tam łatwo zgubić), co jest kolejną zaletą przejścia naziemnego. Tymczasem we Wrocławiu podziemne Przejście Świdnickie jest proste jak strzała, co wyraźnie wskazuje, że pieszy woli chodzić górą.