Kontynuujemy nasze ankiety do kandydatów na prezydenta miasta w Krakowie. Tym razem publikujemy odpowiedzi Jolanty Gajęckiej, która startuje w wyborach z ramienia Kukiz’15. – Osobiście bardzo często korzystam z transportu zbiorowego, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są mieszkańcy, którzy nie wyobrażają sobie życia bez samochodu. Według mnie należy w tym przypadku dążyć do konsensusu – komunikacja miejska też potrzebuje dróg dobrej jakości – mówi Jolanta Gajęcka.
Identyczne pytania dostali wszyscy kandydaci ubiegający się o urząd prezydenta Krakowa. Na naszych łamach publikowaliśmy już odpowiedzi Jacka Majchrowskiego, dotychczasowego prezydenta Krakowa, który ubiega się o urząd z Obywatelskiego Krakowa. W następnych dniach kolejne ankiety.
fot. fb Jolanta Gajęcka
Na początek, jaki jest wg Pani największy problem transportowy Krakowa najpilniejszy do rozwiązania w najbliższych pięciu latach?Jolanta Gajęcka, Ruch Kukiz’15: Myślę, że krakowian najbardziej męczą korki, w których spędzają znaczną część dnia. Kraków to miasto o trudnym, historycznym układzie, który nakłada na nas swoje ograniczenia. Patrząc w przyszłość, rozwój Krakowa będzie ten problem potęgował, dlatego nie możemy sobie pozwolić na bierność. Już teraz musimy podjąć odpowiednie kroki, aby stworzyć miasto zdrowe, zrównoważone i pełne życia. Rozwiązaniem tego problemu trzeba zająć się w pierwszej kolejności – oddać mieszkańcom czas, który mogliby wykorzystać w inny, bardziej wartościowy sposób.
Co powinno mieć większy priorytet w dużym mieście pokroju Krakowa: powszechna dostępność miasta transportem indywidualnym, czy stawianie na transport zbiorowy?Osobiście bardzo często korzystam z transportu zbiorowego, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są mieszkańcy, którzy nie wyobrażają sobie życia bez samochodu. Poza tym miasto to również przedsiębiorcy, którzy wykorzystują samochody przy prowadzeniu swojej działalności. Świetna komunikacja miejska – dobrze rozplanowana, komfortowa, punktualna i tania, ma szansę w pierwszej kolejności przyczynić się do likwidacji miejskich zatorów i poprawić komfort życia wszystkich mieszkańców, również tych poruszających się samochodami.
A jak Pani ocenia obecnie poziom organizacji i funkcjonowanie komunikacji miejskiej w Krakowie?Cieszy mnie, że jeździmy coraz bardziej komfortowymi autobusami i tramwajami. Pochwalić należy to, że Kraków stawia na ekologię. Niestety zakorkowane miasto często zatrzymuje również komunikację miejską, pojawiają się opóźnienia, które utrudniają zaplanowanie czasu podróży. Konieczne jest powszechne i bieżące monitorowanie potrzeb mieszkańców. Niektóre linie są wzmacniane w godzinach zwiększonego ruchu, ale nie można na tym poprzestać, ponieważ pojawiają się inne rejony Krakowa, które takiego wzmocnienia potrzebują. Trzeba byłoby również pomyśleć o dokonaniu oceny funkcjonowania przystanków, na których się przesiadamy. Zamysł był dobry – skrócić do minimum czas oczekiwania na przesiadkę. Niestety to powoduje, że w krótkim czasie do zatłoczonego przystanku podjeżdża kilka autobusów (tramwajów), które muszą oczekiwać na możliwość obsłużenia pasażerów. Ludzie z niepokojem szukają swojego pojazdu, próbują zdążyć, nachodzą na siebie, są zniecierpliwieni. Potem następuje dłuższa przerwa, kiedy do przystanku nic nie podjeżdża – jeśli ktoś nie zdążył na „otwarte okienko przesiadkowe”, to zmuszony jest oczekiwać na kolejne kilkanaście, kilkadziesiąt minut. Aktualnie komunikację miejską organizuje się w Krakowie na podstawie pomiarów i twardych danych. Takie podejście jest ważne, eksperci umieją przedstawić realny ruch w formie suchych liczb. Ale nie możemy zapominać, że transport zbiorowy ma służyć przede wszystkim samym mieszkańcom i to ich ocena jest kluczowa. W związku z tym musimy wprowadzić w życie narzędzia, które pozwolą krakowianom przekazać swój cenny „feedback”, aby wciąż udoskonalać sposób funkcjonowania komunikacji zbiorczej.
Czy Kraków wg Pani powinien mieć metro? A jeśli tak, to jaką to metro powinno mieć formę: ciężkiego metra, czy lekkiego np. w formie tuneli tramwajowych? A może obydwie?Niezależnie od indywidualnych opinii, mieszkańcy Krakowa jednoznacznie wypowiedzieli się w tej kwestii w referendum i musimy ich zdanie uszanować. Uważam, że powinniśmy zacząć poważnie rozmawiać o metrze w Krakowie, wykonać dokładne analizy i symulacje. W Polsce nie ma takiej tradycji, ale świat korzysta z metra od dawna. Podróżujemy i dostrzegamy zalety tej formy transportu – szybko do celu. Forma? To zależy od uwarunkowań lokalnych. Jestem przekonana, że należy rozważać wszystkie. Paryż ma metro częściowo pod ziemią, częściowo na estakadach. W amerykańskich miastach jest podobnie. W Rzymie jeździ pod ziemią, Tybr pokonuje przez most, a część poprowadzona jest na ziemi. Rozwiązań jest sporo i można skorzystać z każdego, w zależności od potrzeb. Najważniejsze, żeby przestać myśleć: „Nie da się.”
Jak zapatruje się Pani na temat Kolei Miejskiej? Czy powinno się dążyć do wykorzystania potencjału tzw. obwodnic kolejowych w ruchu międzydzielnicowym i podmiejskim? Czy miasto powinno wesprzeć finansowo budowę brakujących przystanków?Oczywiście! Należy wykorzystać potencjał obwodnic kolejowych. I znowu nie będę odkrywcza. Takie rozwiązania funkcjonują na świecie powszechnie. Trzeba tylko skorzystać z dobrych praktyk. W tym momencie Kraków już pełni funkcję centrum metropolii. Wiele osób żyje w mieście: pracuje, uczy się, robi zakupy, korzysta z kultury, usług, leczy się, płaci podatki, itd., natomiast na noc wraca do domów na obrzeżach lub poza Miastem. Kraków otoczony jest wielką sypialnią. Kolej Miejska jest świetną alternatywą dla tych osób. Podejście do stacji lub podjechanie do niej i pozostawienie samochodu, skorzystanie z komfortowego przystanku, a następnie szybki dojazd do wielu miejsc w Mieście, to wygoda i oszczędność czasu. Inwestowanie w tę alternatywną formę transportu staje się potrzebą czasu. Aktualne inwestycje kolejowe będą trwały jeszcze co najmniej dwa lata, ale już powinniśmy planować współpracę i wykorzystanie infrastruktury kolejowej do usprawnienia komunikacji w samym Mieście i Aglomeracji Krakowskiej.
Czy nakłady finansowe na komunikację miejską powinny wzrosnąć kosztem np. inwestycji drogowych? I jeśli tak, to na co powinny pójść, na częściej kursujące autobusy i tramwaje, czy na obniżkę cen biletów…
Według mnie należy w tym przypadku dążyć do konsensusu – komunikacja miejska też potrzebuje dróg dobrej jakości. W przypadku wygospodarowania większych środków na komunikację miejską, należałoby zapytać mieszkańców, na jaki cel powinny zostać wydane. To bardzo dobra okazja, aby Mieszkańcy poczuli, że mają wpływ na decyzje podejmowane w mieście.
…A może na bezpłatną komunikację miejską dla mieszkańców?To też pytanie do mieszkańców. Osobiście wolałabym obniżać cenę biletów, rozszerzać ich ofertę, kontynuować realizację zapowiadanych bonifikat dla mieszkańców wykupujących bilety okresowe. Nie chciałabym, aby w Krakowie doszło do sytuacji, kiedy będziemy jeździć za darmo, ale za to starymi i zniszczonymi autobusami i tramwajami, po nieremontowanych drogach.
Czy miasto powinno dążyć do ograniczenia możliwości parkowania na chodnikach?W tym przypadku zawsze zderzają się interesy dwóch grup mieszkańców: pieszych i kierowców. Kiedy chodzimy ulicami, to mówimy: „Chodniki, ulice dla pieszych, wózków, itp.”. Kiedy siadamy za kierownicą i próbujemy zaparkować pod szpitalem, urzędem, szkołą czy przedszkolem, denerwujemy się: „Po co tyle słupków.” Trzeba byłoby zaapelować do mieszkańców o rozsądek i wzajemny szacunek. Ideałem byłoby, gdyby chodniki były dla pieszych, a parkingi dla samochodów. Myślę, że rozsądnie będzie pomyśleć o budowie na terenie Krakowa parkingów wielopoziomowych, również tych budowanych w systemie „park and ride”.
Czy tramwaje i autobusy powinny mieć priorytet na światłach, nawet kosztem ruchu samochodowego?Niestety nie mam wiedzy, czy takie rozwiązania się sprawdzają. Kiedy jednak myślę o tym, że tramwaje i autobusy mogłyby szybciej pokonywać odległości i skróciłby się czas przejazdu dla mieszkańców, to jestem na TAK. Oczywiście przy założeniu, że samochody też kiedyś będą mogły przejechać i nie będą sztucznie zatrzymywane „na czerwonym”.
Czy wytyczanie buspasów kosztem pasa ruchu ogólnego może być zasadne wg Pani? Jeśli tak, to gdzie mogłyby powstać kolejne buspasy?Bezsprzecznie buspasy usprawniają poruszanie się transportu zbiorowego. Dla wielu Mieszkańców jadących autobusem i patrzących na mijane stojące w korkach samochody, to wielka frajda. Sama się cieszę, kiedy autobusem mogę przejechać jakiś odcinek szybciej. Niestety i tutaj trzeba zachować zdrowy rozsądek. Nie wszędzie buspasy mogą powstać. To, gdzie powstają, powinno zależeć min. od natężenia ruchu, popularności linii autobusowych i oczywiście możliwości technicznych. Buspasy należy planować w nowych dużych inwestycjach drogowych. Natomiast w istniejącej infrastrukturze planować tam, gdzie korzyści dla Mieszkańców będą jednoznaczne. Wytyczenie buspasa nie może wpływać na płynność ruchu ogólnie – autobus przejedzie szybciej, ale za to zmniejszy się przepustowość, staniemy w większych korkach, wpuścimy do atmosfery więcej szkodliwych substancji. Mam nadzieję, że nowe buspasy powstaną np. od estakady nad ulica Opolską do granic Miasta w kierunku Warszawy.
Czy zasadne jest powstanie strefy czystego transportu na Kazimierzu, korzystając z przepisów ustawy o elektromobilności?Wsłuchiwałam się w głos ludzi, którzy bronią Kazimierza przed wprowadzeniem strefy czystego transportu. Idea oczywiście świetna, bo chcielibyśmy żyć ekologicznie. Niestety biorąc pod uwagę liczbę samochodów elektrycznych w Krakowie, to raczej propozycja dla wybranych. Kilkudziesięciu mieszkańców Krakowa miałoby mieć prawo wjazdu do strefy. A co z pozostałymi? Wielu z nas długo nie będzie stać na zakupienie samochodu elektrycznego. Nawet dla najpiękniejszych idei, nikt z nas nie chce być „mieszkańcem drugiej kategorii”. Kraków należy do wszystkich, a nie jedynie do wybranych. A co z przedsiębiorcami, którzy na tym obszarze prowadzą sklepy, zakłady, gastronomię, itd.? Poza tym miałam okazję przez chwilę obserwować konsultacje z mieszkańcami części Kazimierza w tej sprawie. Przykro mi, bo nie tak powinno się to odbywać. Najpierw decyzja, a potem konsultacje? Poza tym osobiście usłyszałam odpowiedź na pytanie jednego z Mieszkańców: „Po co te konsultacje?” Jeden z przedstawicieli ZIKiTu ze szczerością odpowiedział: „Radni chcieli, to są.” Potem jeszcze usłyszałam, że nie jest urzędnikiem miejskim.
Jaki obszar powinna docelowo objąć Strefa Płatnego Parkowania?Według mnie wszystko, co w obrębie tzw. drugiej obwodnicy Krakowa ze znacznymi ograniczeniami wjazdu i postoju w obrębie Plant. To zdecydowanie mniej, niż mamy teraz. Nie jestem zwolenniczką rozszerzania Strefy Płatnego Parkowania. Jeżeli braknie nam rozsądku doprowadzimy do stanu, kiedy mieszkaniec Krakowa będzie musiał płacić za to, że mieszka w Krakowie. To nie będzie przyjazne Miasto.
Czy stawka za godzinę parkowania w Strefie powinna być zróżnicowana i ile powinna wynosić w ścisłym centrum?Nie chciałabym uzależniać możliwości parkowania w danym miejscu od zasobności portfela. Trudno mi sobie wyobrazić, że którykolwiek mieszkaniec Krakowa nie mógłby zaparkować samochodu bliżej centrum tylko dlatego, że go na to nie stać. Zniechęcanie mieszkańców do poruszania się po mieście własnym samochodem poprzez wprowadzenie wyższych opłat w centrum, nie jest właściwą drogą.
Czy obok budowy ścieżek rowerowych, należy osobno w jakimś zakresie wspierać i promować inne formy poruszania się na co dzień, jak rolki, hulajnogi, deskorolki?Promować trzeba zawsze, ponieważ każda forma ruchu i alternatywnego poruszania się po mieście jest warta wsparcia. Wiele dzieci dojeżdża do szkoły na hulajnogach, ale już niewielu dorosłych korzysta tej formy mobilności. Rolki i deskorolki to już poważniejszy problem. Poruszanie się po szerszych alejach – tak, ale już po chodnikach może być niebezpieczne. Pozostaje jeszcze kwestia tego, gdzie po przyjechaniu w dane miejsce zostawić sprzęt – nie wszędzie będzie można wnieść hulajnogę, deskorolkę i rolki. Mimo to uważam, że szczególnie dla ludzi młodych, będzie to w niedalekiej przyszłości dość powszechny i atrakcyjny sposób na poruszanie się po mieście.
Czy powinno się rozwijać, udoskonalać, a może gruntownie przebudować system inteligentnego sterowania ruchem (ITS), czy to tylko zbędny i mało funkcjonalny bajer utrudniający montaż sekundników?Zgodzimy się, że nie ma idealnego systemu, dlatego każdy należy poprawiać. Pamiętam czasy, kiedy nie było jeszcze systemów inteligentnego sterowania ruchem – to moje dzieciństwo, a w ciągu Alei Trzech Wieszczów kierowcy byli szczęśliwi, kiedy trafili na „zieloną falę”. Wtedy odczytywane to było jako szczęście. Teraz wiemy, że podobne okoliczności mogą być tworzone przez ITS. Niestety nawet najlepszy system nie zagwarantuje osiągnięcia założonego celu. Żeby np. przejechać dłuższy odcinek „na zielonym”, należałoby się zastosować do rekomendowanej prędkości. I tu pojawia się problem. Nie wierzymy, że jadąc z prędkością 50/h jesteśmy w stanie przejechać płynnie bez zbędnego zatrzymywania się. Przyspieszamy i stajemy… „na czerwonym”. Tworzą się korki i cały wysiłek ITS na nic. System Inteligentnego Sterowania Ruchem to przyszłość. Niemniej jednak potrzeba dłuższego czasu, aby zaczął działać bez zarzutów, niezwykłych zdolności i umiejętności twórców systemu oraz współpracujących kierowców. Przed nami długa droga.
Opracowanie ankiety: Dariusz Partyka, inżynier transportu po Politechnice Krakowskiej, wieloletni pasjonat komunikacji miejskiej w Krakowie, współtwórca inicjatywy fb "Kolej na Kraków", a także radny Dzielnicy IV Prądnik Biały, przewodniczący Komisji Infrastruktury i Transportu Publicznego, wraz z „Kolej na Kraków”, „Poglądy – to się zmienia” i „Transport-publiczny.pl”, we współpracy z przedstawicielami m.in. Politechniki Krakowskiej i AGH.