– Największą wątpliwość budzi wpuszczenie UTO na chodniki, bez określenia pierwszeństwa dla pieszych ani bez dodatkowego ograniczenia prędkości – komentuje, projekt ustawy definiującej e–hulajnogi i inne urządzenia transportu osobistego (UTO) Mikołaj Pieńkos z biura prasowego Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Zwraca uwagę, że według przepisów na długich odcinkach ulic Chmielnej, Żelaznej czy Alej Jerozolimskich hulajnogi elektryczne w ogóle nie mogłoby się poruszać.
Operatorzy hulajszeringowi od dawna zapowiadali, że czekają na jakiekolwiek przepisy, które sprawiłyby, że ich biznes stałby się nieco bardziej przewidywalny.
– Analizujemy projekt nowelizacji opublikowany przez Ministerstwo Infrastruktury, a nasze wnioski przekażemy w dalszych pracach legislacyjnych na etapie konsultacji publicznych. Zależy nam na regulacjach jasno wskazujących gdzie i jak można się poruszać na hulajnogach elektrycznych, dlatego cieszymy się, że ministerstwo sprawnie pracuje nad stosowną ustawą – komentuje projekt Jakub Olek, Senior Government Relations Director CEE w Lime, największym dziś operatorze hulajszeringowym w Polsce.
Równie ogólnie wypowiada się city manager hive’a w Warszawie Łukasz Gontarczyk. – Hive od dawna mówi o szybkiej potrzebie uregulowania kwestii Urządzeń Transportu Osobistego, dlatego bardzo cieszymy się, że Ministerstwo Infrastruktury ostatecznie zaprezentowało projekt zmian w prawie. Żadne prawo nie jest doskonałe, a zmiany technologiczne sprawiają, że rzadko nadąża za nimi, jednak aktualne propozycje pozwolą ucywilizować sytuację na drogach i chodnikach – zaznacza.
– Na razie możemy powiedzieć, że cieszymy się z publikacji projektu i z pewnością będziemy chcieli wziąć udział w konsultacjach społecznych. Projekt zawiera podstawowe regulacje, na które czekaliśmy. Ma jednak również braki i sformułowania nieprecyzyjne, które naszym zdaniem trzeba poprawić – wskazuje Mikołaj Pieńkos z warszawskiego ZDM–u,
który również czeka na przepisy. To właśnie w Warszawie hulajnogi porzucane na chodnikach, trawnikach i drogach rowerowych stanowiły jeszcze na początku roku duży kłopot (dziś, jak przyznają urzędnicy, jest mniejszy dzięki współpracy z operatorami).
– Wątpliwości budzi wprowadzenie definicji UTO przy jednoczesnym określeniu że UTO jest rowerem. To nie tylko sprzeczne z logiką, ale rodzi też pewne konsekwencje prawne, np. w zakresie obowiązkowego wyposażenia roweru czy zasad poruszania się nim po drogach. Ustawa zabrania też poruszania się po drogach z prędkością dopuszczalną powyżej 30 km/h, na których nie ma infrastruktury rowerowej ani chodnika szerszego niż 2 metry. Czyli np. na Chmielnej, Żelaznej czy w Al. Jerozolimskich na długich odcinkach UTO w ogóle nie mogłoby się poruszać – wylicza Pieńkos.
– Największą wątpliwość budzi jednak wpuszczenie UTO na chodniki, bez określenia pierwszeństwa dla pieszych ani bez dodatkowego ograniczenia prędkości. To może powodować liczne niebezpieczne sytuacje – zaznacza.
Ministerialny projekt skupia się na zdefiniowaniu UTO i wskazaniu gdzie jest jego miejsce. Pobieżnie jednak traktuje same zasady użytkowania hulajnóg elektrycznych, nie tylko jeśli chodzi o prędkość poruszania się nimi, ale też wskazywania miejsca stacjonowania pojazdów. Znalazł się tam jedynie przepis o nietamowaniu ruchu rowerowego przez pozostawione hulajnogi (czy szerzej – rowery).
– Brakuje też precyzyjnych zapisów dot. parkowania UTO. Nie przeanalizowano też czy infrastruktura drogowa jest przystosowana do poruszania się takich urządzeń – zwraca uwagę rzecznik ZDM.
Stosowne przepisy dotyczące e–hulajnóg przyjmują też inne kraje europejskie, które podobnie jak Polska zmagają się z chaotycznym rozwojem ruchu hulajnogowego w miastach. Niedawno
zmieniono przepisy w Austrii i
w Niemczech, w planach jest ich
nowelizacja we Francji. Wspólnym elementem tych regulacji, inaczej niż w Polsce, jest zakaz jazdy po chodniku.