Zgierski samorząd demontuje tramwajową sieć trakcyjną po kilkukrotnych kradzieżach jej elementów. To już czwarta gmina, na terenie której przewód jezdny zostaje przez lokalne władze zdjęty w związku z groźbą dalszego nielegalnego demontażu. Szanse na wznowienie połączeń na linii 46 wydają się coraz bardziej nikłe.
Niedawno informowalismy o
kradzieży elementów nieczynnej infrastruktury tramwajowej na terenie Zgierza. Złodzieje zdemontowali w pierwszej połowie kwietnia część sieci trakcyjnej w okolicach węzła rozjazdowego Kurak, na którym od linii Łódź – Zgierz – Ozorków odgałęzia się krótka odnoga do pętli Zgierz – pl. Kilińskiego. Urząd Miasta Zgierza nie zamierza przynajmniej do czasu kompleksowego remontu linii odtwarzać skradzionych elementów. Te najprawdopodobniej i tak nie nadawałyby się do dalszej eksploatacji – twierdzi samorząd.
Złodzieje nie ograniczyli się do jednorazowej kradzieżyNa jednym akcie kradzieży działalność złodziei jednak sie nie zakończyła. – W ostatnim czasie doszło na terenie Zgierza do kilku kradzieży sieci trakcyjnej – mówi Anna Warda-Walczyk z Miejskich Usług Komunikacyjnych w Zgierzu (to miejski organ odpowiedzialny za funkcjonowanie komunikacji zbiorowej). – Trwa postępowanie w tej sprawie prowadzone przez Komendę Powiatową Policji w Zgierzu – dodaje. W jej opinii obecnie trudno jest wskazać wartość wyrządzonych szkód.
– Oszacowanie jej będzie możliwe po zakończeniu trwających prac demontażu pozostałej sieci tramwajowej – usłyszeliśmy przy tym od przedstawicielki MUK. Oznacza to, że miasto zdecydowało się na krok podobny do zastosowanego w zeszłym roku przez
gminę wiejską Zgierz, a niedawno również przez
miasto Ozorków (w tym na terenie gminy wiejskiej Ozorków). Samorządy te też zdemontowały przewód jezdny wraz z pozostałymi elementami zasilania po nasilających się kradzieżach.
Infrastruktura energetyczna praktycznie już nie istniejeInfrastruktura energetyczna na praktycznie całym podmiejskim odcinku linii 46 w istocie przestała zatem istnieć. W szybkim tempie dalszej degradacji technicznej ulega też torowisko. Choć do wznowienia ruchu niezbędne jest przeprowadzenie remontu, postępujące zanikanie pozostałości po nieczynnej od ponad roku linii nie wskazuje na możliwość szybkiego jego przeprowadzenia.
Mieszkańcy podłódzkich miejscowości muszą zatem korzystać z komunikacji zastępczej. Autobusy kursują rzadziej niż tramwaj przed zawieszeniem, a choć rozkładowy czas przejazdu jest krótszy, punktualność jest znacznie niższa. MPK ma zaś
problem ze znalezieniem podwykonawcy, który realizowałby usługi w okresie, w którym tabor spółki jest bardzo intensywnie wykorzystywany.