Władze Zgierza liczą, że uda się przeprowadzić wspólny projekt modernizacji infrastruktury tramwajowej realizowany przez wszystkie gminy. Chcą więc, by jak najszybciej powstał koreferat do projektu Łódzkiego Tramwaju Metropolitalnego. Coraz bardziej palący problem złego stanu infrastruktury trudno jest bowiem zmniejszać niekompleksowymi inwestycjami – twierdzi zgierski MUK.
Podczas
zeszłotygodniowej debaty zorganizowanej przez Instytut Spraw Obywatelskich (INSPRO) władze Zgierza
po raz kolejny zadeklarowały poparcie dla dalszego funkcjonowania podmiejskiej komunikacji tramwajowej. – Z naszej strony nie ma żadnego przyzwolenia na zastąpienie tramwajów
np. autobusami elektrycznymi – mówiła Iwona Boberska, kierownik Miejskich Usług Komunikacyjnych (to podmiot organizujący komunikację na terenie miasta). – Trzeba zrobić wszystko, by tę formę transportu utrzymać – oceniła.
Nadal liczą na ŁTMWładze Zgierza wciąż liczą, że uda się przeprowadzić niezbędne prace remontowe na podstawie studium wykonalności projektu Łódzki Tramwaj Metropolitalny. Zostało ono wykonane przed dwoma laty na zlecenie wszystkich podmiejskich samorządów dysponujących komunikacją tramwajową oraz Łodzi. – Zdaniem Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miasta Łodzi konieczne jest jednak sporządzenie koreferatu, który byłby rodzajem uaktualnienia dokumentacji – przypomniała.
Prace nad koreferatem są jednak
coraz bardziej opóźnione. Miał on początkowo powstać do końca roku 2016, następnie termin ten przesunięto na marzec 2017 r. Również on nie został jednak dotrzymany. MUK stoi obecnie na stanowisku, że konieczność przygotowania koreferatu wciąż jest aktualna. – Mam nadzieję, że powstanie on bardzo szybko – podkreślała Iwona Boberska. – Sprawa tramwaju jest bowiem problemem palącym, który wymaga już zdecydowanych, natychmiastowych działań – argumentowała.
Trudno oddzielić utrzymanie od inwestycji – Po przedstawieniu koreferatu będziemy mieć pełną wiedzę, jaki będzie koszt inwestycji – wskazała Iwona Boberska. Wstępne szacunki mówią, że modernizacja zgierskiego odcinka linii ozorkowskiej i odgałęzienia do pętli przy pl. Kilińskiego wymaga nakładów rzędu 130 mln zł. – Oczywiste jest, że nasze miasto nie jest w stanie takich pieniędzy wyłożyć, bo cały roczny budżet Zgierza mieści się w granicach 150 – 160 mln zł – podkreślała. – Z pewnością poradzimy sobie jednak z wkładem własnym – deklarowała. Jednym z pomysłów na pozyskanie niezbędnego finansowania zewnętrznego ma być skierowanie kolejnego pisma do Ministerstwa Rozwoju.
Przedstawicielka zgierskiego samorządu odniosła się także do kwestii obecnego stanu infrastruktury tramwajowej. – Staramy się w miarę możliwości dokonywać niezbędnych napraw, np. niedawno wymienialiśmy słup trakcyjny na pl. Kilińskiego. Twardo wymagamy też od przewoźnika i ZDiT napraw bieżących, których wykonywanie jest zgodnie z umową międzygminną kompetencją Łodzi – opisywała. – Przy obecnym, bardzo złym stanie torowiska pojawia się jednak problem filozoficzny, co jest naprawą bieżącą, a co inwestycyjną [te ostatnie powinien realizować Zgierz]. Zawsze przy okazji naprawy bieżącej trzeba bowiem dokonać remontu jakiegoś fragmentu – podreślała.
Miasto próbuje nie przekraczać cienkiej czerwonej liniiJej zdaniem trudno jest tymczasem decydować miastu o natychmiastowym dokonaniu kosztowniejszych napraw w sytuacji, w której trwają przygotowania do przeprowadzenia kompleksowej modernizacji całej infrastruktury. – Jak obronić dokonania dużej inwestycji z budżetu Zgierza na coś, co za chwilę będzie przebudowane w innym trybie? – pytała. – To jest cienka czerwona linia, o której musimy pamiętać – podsumowała.