Od lipca w warszawskiej komunikacji miejskiej obowiązują nowe przepisy porządkowe. Przy tej okazji Zarząd Transportu Miejskiego postanowił przygotować nowe naklejki na nagminnie otwierane przejścia awaryjne w metrze – karane ma być już nie samo otwieranie, co nieuzasadnione przechodzenie. To jednak walka z wiatrakami – omijanie bramek biletowych stało się powszechne, tym bardziej, że urzędnicy podjęli w przeszłości szereg działań, które przyczyniły się do znacznego rozszczelnienia systemu bramkowego.
W warszawskim metrze od kilkunastu lat funkcjonuje system bramek biletowych, ograniczających dostęp do płatnej strefy peronów. Nie uwzględnia on szeregu nietypowych rozwiązań taryfowych, jak papierowe bilety przesiadkowe, drukowane w biletomacie w autobusie, bilety w komórce czy też bilety kolejowe honorowane na podstawie doraźnych porozumień.
System bramek w warszawskim wydaniu należy też do jednego z najmniej szczelnych tego typu systemów na świecie – bramek nikt nie pilnuje, można je z łatwością przeskoczyć (przynajmniej te na I linii). Można wreszcie legalnie zjechać windą, znajdującą się po zewnętrznej stronie bramek czy też pobrać bezpłatną wejściówkę z paskiem magnetycznym i otworzyć sobie bramkę. Najpopularniejszym sposobem jest jednak korzystanie w przejść awaryjnych obok bramek.
Czy bramki mają jeszcze sens?
W dużym stopniu do rozmontowania systemu bramkowego przyczynili się urzędnicy. Pod koniec 2012 r. ZTM w zmienianym regulaminie, zatwierdzonym przez Radę Miasta, zezwolił niepełnosprawnym, rowerzystom oraz pasażerom z większym bagażem na korzystanie z wejść awaryjnych, znajdujących się przy bramkach biletowych. Później lista uprawnionych została jeszcze rozszerzona o osoby podróżujące z psami.
W praktyce jednak nikt nie kontroluje, czy z wejść korzystają tylko osoby uprawnione i w efekcie są one otwarte na oścież niemal przez cały czas. Na niektórych stacjach
nawet 50-60% pasażerów omija w ten sposób bramki biletowe, co – biorąc pod uwagę wymienione ograniczenia – w ogóle podważa skuteczność i sens funkcjonowania bramek w tym ułomnym, warszawskim wydaniu. Urzędnicy zdają się jednak wierzyć w fikcję i zaklinać rzeczywistość.
Naklejką w nieuprawnionych pasażerówNowym orężem w walce z omijającymi bramki biletowe mają być nowe naklejki, w których mowa jest o tym, że „nieuzasadnione przejście będzie karane”. Wcześniej mowa była o „nieuzasadnionym otwieraniu”, co jednak budziło spory interpretacyjne. – W przepisach w tym zakresie nic się nie zmieniło. Musieliśmy zmienić naklejki, bo
zmieniła się podstawa prawna. Postanowiliśmy wykorzystać tę okazję do doprecyzowania zasad – pojęcie otwierania w tym przypadku było niejasne – mówi Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM.
Mandaty w wysokości do 500 zł mogą wystawiać funkcjonariusze policji i straży miejskiej. – Każdy pasażer, który w sposób nieuprawniony omija bramki, musi się liczyć z tym, że może zostać ukarany – zaznacza Krajnow. Takie interwencje zdarzają się jednak niezwykle rzadko jak na liczbę przypadków omijania bramek i trzeba mieć naprawdę pecha, by nie zauważyć funkcjonariuszy służb porządkowych.
Późna refleksja
Dlaczego tak ważne jest, żeby przejścia awaryjne były zamknięte? – Bo, jak wskazuje nazwa, to wyjścia awaryjne. Muszą umożliwiać szybkie opuszczenie stacji. Rano przy sporym tłumie wchodzących na stację w razie ewakuacji byłaby kolizja – mówi Krajnow. Szkoda, że tej refleksji urzędnicy nie mieli przy rozszczelnaniu systemu – teraz w godzinach szczytu na bardziej obleganych stacjach występują problemy z wejściem na peron, gdy tłum opuszczających peron po przyjeździe pociągów kieruje się do otwartego na oścież przejścia awaryjnego, znajdującego się obok akurat bramek dla pasażerów wchodzących.
Urzędnicy zorientowali się też, że obecne rozwiązania nie zdają egzaminu w zakresie kontroli pasażerów. – Nie mamy kontroli uprawnień osób wchodzących z pominięciem systemu bramkowego. Jeżeli osoba przechodzi bokiem, nie wiemy, czy ma bilet – mówi Igor Krajnow. Jest też wymiar praktyczny, jeżeli chodzi o planowanie komunikacji. – Bramki pozwalają nam liczyć pasażerów i wprowadzać zmiany w komunikacji. Mamy zafałszowaną liczbę podróżnych i możemy podejmować złe decyzje – zauważa Krajnow.
Pieniądze wyrzucone w błoto?Na razie na Politechnice ZTM testował nowe rozwiązania w zakresie bramek biletowych. Przebudowano strefę przejść awaryjnych, wprowadzając większą bramkę dla osób z bagażem czy rowerem. Żeby ją otworzyć, nie trzeba mieć biletu. Podwyższono przeszklenia i trudniej jest otworzyć przejście awaryjne od zewnątrz stacji.
Rozwiązanie zdało egzamin i ZTM zapowiada jego wdrożenie na innych stacjach. Na razie
trwają prace projektowe. Optymistycznie zakładając, już za kilka lat strefy bramek zostaną przebudowane… To mogą się okazać jednak pieniądze wyrzucone w błoto, bo nadal przecież istnieje szereg zarówno legalnych, jak i nielegalnych sposobów na omijanie bramek.